31 października 2015

II



Misja, dziwne reakcje i powrót najsilniejszej kobiety w gildii

         Lucy spędzała w Magnolii już piąty weekend. Od czasu wstąpienia do gildii była na swojej pierwszej misji (oczywiście z Natsu, który sam wyciągnął na nią blondynkę), wynajęła urocze, jednopokojowe mieszkanko z łazienką i kuchnią oraz zapoznała się z większą częścią magów Fairy Tail. Nie można zapomnieć też o fakcie, iż założyła z Dragoneelem i Happim trzyosobową drużynę i od tamtej pory Natsu niemal nie odstępował jej na krok. Do tego wszedł w posiadanie bardzo brzydkiego nawyku wchodzenia i wychodzenia od Lucy przez okno. Och! No i praktycznie codziennie nawiedzał Heartphilię, czując się w jej domu jak u siebie. Lucy przez pierwszy tydzień ostro protestowała, ale zauważywszy, że na tych dwóch półgłówków nie ma mocnych odpuściła sobie.
         Blondynka właśnie się obudziła. Promienie słońca drażniły ją swoją jasnością, dlatego niechętnie otworzyła oczy. Przetarłszy twarz dłonią, uniosła się na łokciu i rozejrzała nieco nieprzytomnie po pokoju. Nie dostrzegając nic niezwykłego, ponownie padła na poduszkę. Zerknęła na zegarek, wskazujący siódmą czterdzieści dwa. Stwierdziła, że pośpi jeszcze trochę.


~~***~~

         Ponowna pobudka była dla niej trochę traumatycznym przeżyciem. Mianowicie, otworzyła oczęta, a tam… drugie oczęta! Tyle, że w niespotykanym, brązowo-zielonym kolorze, z pionowymi źrenicami. Wbrew samej sobie przestraszyła się i odruchowo chciała się podnieść do pozycji siedzącej. Nie udało jej się to, gdyż przygrzmociła czołem prosto w czoło zdezorientowanego Natsu.
                   – Ała! – wyrwało się obojgu i jednocześnie złapali się za pulsujące bólem miejsca.
                   – Co ty wyprawiasz, Natsu? – jęknęła Lucy, rozcierając czoło.
         Dragoneel już miał coś odpowiedzieć, lecz ubiegł go Happy.
                   – Chcieliśmy wybrać się na misję, ale Natsu uparł się, żebyśmy poszli też po ciebie. – tłumaczył kocurek. – No i kiedy weszliśmy tutaj przez okno – Lucy zrobiła wymowną minę, ale nic nie powiedziała – to zobaczyliśmy, że jeszcze śpisz. I Natsu tak jakoś zaczął się dziwnie w ciebie wpatrywać i… – Dalszą część relacji przerwał różowowłosy, zasłaniając pyszczek Happiego dłonią.
                   – Panu już dziękujemy! – Zaśmiał się nerwowo, co Lucy natychmiast wychwyciła. Przyglądała się przez chwilę przyjacielowi, po czym westchnęła.
                   – A więc co to za misja? – spytała, siadając na łóżku.
                   – Przegonienie z jakiegoś miasteczka bandytów. Nie są magami, ale podobno sprawiają sporo problemów. – odparł Dragoneel.
                   – Skoro nie są magami powinniśmy uporać się z nimi w mgnieniu oka. – odparła.
         Wstała z łóżka, po czym skierowała swoje kroki do kuchni z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Kiedy gorący napój był już gotowy, wróciła do pokoju. O dziwo, Natsu cały czas siedział cicho i przyglądał się krzątającej blondynce. Usiadła przy stole, siorbiąc ostrożnie herbatę.
                   – Jakie jest wynagrodzenie? – rzuciła, biorąc kolejny łyk.
                   – Sto tysięcy klejnotów – Zakrztusiła się połykaną cieczą.
         Zaczęła kaszleć, nie mogąc złapać tchu. Różowowłosy znalazł się przy niej w mgnieniu oka i zaczął klepać po plecach. Wkrótce atak kaszlu minął, a Heartphilia oddychała ciężko.
                   – Sto tysięcy klejnotów?! – wybuchła nagle. – Dlaczego tak dużo? Ci bandyci naprawdę są aż tak problematyczni?
                   – Na to wygląda. – odrzekł z uśmiechem wróżącym rychłą zagładę owych rzezimieszków. Uderzył pięścią w otwartą dłoń. – Ależ się napaliłem!
        

~~***~~

         Następnego dnia Lucy stawiła się na stacji kolejowej, tam, gdzie umówiła się z Natsu. Jej przyjaciela jeszcze nie było, więc dziewczyna rzuciła plecak na ziemię, po czym przycupnęła na nim. Oparła łokcie o kolana, a głowę na dłoniach i czekała. Kwitła tak dobre półgodziny, aż w końcu dostrzegła Dragoneela pędzącego w jej stronę z prędkością strzały wystrzelonej z łuku. Nad jego głową obowiązkowo mknął Happy, któremu dotrzymanie tempa różowowłosemu nie przysparzało żadnej trudności, dzięki śnieżnobiałym, magicznym skrzydłom.
                   – Luuucyyyy! – Słysząc wołanie, wstała ze swojego bagażu.
                   – Natsuu! – Wyciągnęła rękę w górę.
         Zdawała sobie sprawę z tego, iż nie musiała tego robić. Nos Natsu był tak czuły, że wyniuchałby ją na drugim końcu świata — ruchliwy dworzec nie stanowił większego problemu.
         W końcu Dragoneel znalazł się przy blondynce i rozpoczęli luźną rozmowę o błahostkach. Kiedy pociąg zajechał na stację, Natsu zmierzył go przerażonym spojrzeniem.
                   – Lucyy, ja nie chcę do tego wsiadać. – jęknął z umęczoną miną.
         Heartphilia zachichotała.
                   – Dasz radę. – odparła, klepiąc go po ramieniu. Wtoczyli się do jednego z wagonów i szybko zajęli miejsca. Natsu niemal od razu zrobił się blady. – Wiesz co? Może lepiej idź spać. Obudzę cię, kiedy będziemy musieli wysiadać. – zaproponowała.
                   – D-dobra… – stęknął i — jakby to było całkowicie naturalne — położył głowę na jej rumieniu.
         Lucy w sekundę cała pokraśniała, ale nic nie powiedziała, ani się nie ruszyła. Nie wiedziała jak ma zareagować. Po minucie namysłu stwierdziła, że nie ma nic przeciwko służeniu przyjacielowi jako poduszka na czas drogi. Postanowiła nie oponować. Minęło kilka minut. Zauważyła, że oddech Natsu wyrównał się, czyli zasnął. Happy ułożył się na kolanach blondynki i także zapadł w sen. Lucy również postanowiła uciąć sobie drzemkę. Nieśmiało oparła głowę o głowę Natsu i zamknęła oczy.


~~***~~

         Wiedział, że już nie śpi, ale nie otwierał oczu. Pociąg kołysał się delikatnie, a jednak — jak każdy Smoczy Zabójca — czuł się tak okropnie, jakby dopiero co wysiadł z kolejki górskiej. Bodźce zewnętrzne docierały do niego coraz wyraźniej. Dobiegł go waniliowy, dobrze mu znany zapach. Powoli otworzył jedno oko. Nadal opierał głowę na ramieniu Lucy. Kark bolał go niemiłosiernie, lecz jakoś nie miał zbyt wielkiej ochoty na zmianę pozycji. Zwłaszcza, że blondynka policzkiem opierała się o czubek jego głowy i, po spokojnych, równomiernych ruchach jej klatki piersiowej, można było odgadnąć, że śpi. Na jego twarz wypłynęły niekontrolowane rumieńce. Jeszcze nigdy nie rumienił się tak wiele razy jak przez ostatni miesiąc. I to tylko przy jednej osobie. Było to zdecydowanie odbiegające od normy.
         Czuł ciepło dziewczyny, czuł jej słodki zapach oraz powolne, miarowe bicie serca. Mimowolnie zaczerwienił się jeszcze bardziej.
         Co się ze mną dzieje?, pytał samego siebie, ale nie mógł odnaleźć właściwej odpowiedzi. Jeszcze nie.
         Usłyszał ciche mruknięcie. To Lucy, budziła się powoli. Uchyliła powieki i uniosła głowę. Zamrugała kilkukrotnie, po czym ziewnęła przeciągle, a w kącikach jej oczu zalśniły łezki. Rozejrzała się po przedziale. Czując ciężar na lewym ramieniu spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła rozczochrane różowe włosy.
         No tak, pomyślała, usnął mi na ramieniu.
         Uśmiechnęła się i wsunęła palce w czuprynę chłopaka w geście pełnym czułości. Oczywiście nie wiedziała, że Natsu tak naprawdę nie śpi, bo gdyby wiedziała, nie odważyłaby się na coś takiego. On tymczasem napawał się przyjemnością płynącą z delikatnego, nieśmiałego dotyku dziewczyny.
         W tym momencie Happy usiadł i przeciągnął się. Lucy od razu wyjęła dłoń z włosów Natsu, a ten z całej siły powstrzymał nieszczęśliwy pomruk, który chciał wydobyć się z jego piersi.
                   – Gdzie jesteśmy? – spytał zaspanym głosikiem kot, przecierając oczy.
                   – Zostało jeszcze jakieś półgodziny drogi. – odparła Lucy, widząc, że zatrzymują się właśnie na swojej przedostatniej stacji.
         Happy nie odpowiedział tylko westchnął ciężko. Lubił spać w podróży, ale jak dla niego jechali już trochę za długo. Zerknął na Smoczego Zabójcę, który spał (chociaż to nie była prawda, ale nikt o tym nie wiedział xd dop.aut.) z głową na ramieniu Lucy. Na buźkę kota wkradł się cwaniacki uśmieszek. Widząc to, Lucy posłała mu mordercze spojrzenie.
                   – Nawet nie zaczynaj, kocurze. – ostrzegła groźnym tonem.
                   – Aaaleee – przeciągnął Happy – wyglądacie razem tak słooodkoo~! – Musiał wzlecieć w powietrze, bo blondynka chciała zdzielić go w ten pusty łeb. Nie mogła wykonać gwałtowniejszych ruchów, bo obudziłaby wtedy Natsu, a tego nie chciała robić.
                   – Przymknij się. – warknęła, cała już czerwona.
         W tym momencie Dragoneel postanowił się „obudzić”. Otworzył oczy i podniósł głowę, uwalniając tym blondynkę od dodatkowego ciężaru. Kiedy tylko zmienił pozycję zrobiło mu się jeszcze bardziej niedobrze, niż wcześniej. Jednak z całego serca nienawidził pociągów.
         Lucy obserwowała go i zrobiło jej się przykro widząc, jak się męczy.  Ale co mogła poradzić? Nie miała przy sobie żadnych środków przeciwko chorobie lokomocyjnej, a o magii leczniczej wiedziała tyle, co nic. Jedyne co mogła zrobić, to spoglądać na przyjaciela ze współczuciem. Złość wywołana bezsilnością uruchomiła zazwyczaj nieaktywne szare komórki, chowające się gdzieś w kącie jej mózgu. Wpadła na pewien pomysł. Bardzo zawstydzający pomysł. Zacisnęła jednak zęby.
         To może mu pomóc, przekonywała się.
                   – Na-natsu… – zagadnęła go. Zerknął na nią pytająco. – Tak będzie lepiej. – Złapała go za głowę, którą przyciągnęła do siebie, po czym ułożyła na swoich kolanach.
         Dragoneel, oszołomiony jej zachowaniem, popatrzył na nią z dołu. Ona zaś unikała jego wzroku. Czuła, jak jej policzki płoną żywym ogniem.
                   – Oni się lllllluubią! – Happy całkowicie rozładował atmosferę.
         Żyłka na czole blondynki zaczęła niebezpiecznie pulsować. Najchętniej wstałaby, złapała tego wrednego kocura i wyrwała mu wąsy. Nie ruszyła się jednak z miejsca. Natsu nadal wpatrywał się w nią, oczekując wyjaśnień.
                   – Kiedy się leży, łatwiej znieść mdłości lub ból głowy. ­– wytłumaczyła krótko, nieco zbyt szorstkim tonem.  
                   – A-aha… – odmruknął tylko.
         Myśl, że się o niego martwiła wywołała jakąś rewolucję w jego sercu. Fiknęło radośnie, po czym potroiło liczbę swoich uderzeń na minutę. Z każdym dniem coraz mniej rozumiał własne reakcje. Zastanawiał się nad tym kilka minut, po czym ponownie uniósł wzrok na Lucy. Sprzeczała się właśnie o coś z Happim.
         A z resztą, stwierdził, myślenie nigdy nie było moją mocną stroną.
         Postanowił płynąć z nurtem. Co ma być, to będzie i nie ma co sobie nad tym łamać głowy.
         W tym momencie pociągiem zarzuciło nieco mocniej, niż wcześniej i całe jedzenie z żołądka Natsu przemieściło się do gardła. Heartphilia, przeczuwając, co się zbliża, natychmiast podniosła przyjaciela do pozycji siedzącej z krzykiem „nie rzygaj na mnie, kretynie!”.


~~***~~

         Do Magnolii przybyła właśnie pewna osobistość. Przyodziana w zbroję, granatową spodniczkę i wysokie buty przed kolana, miała szkarłatne, długie włosy, spływające krwistymi kaskadami po jej ramionach aż do pasa. Brązowe oczy lśniły niebezpiecznie na poważnej twarzy. Wlokła za sobą ogromny, ozdobiony złotym pierścieniem kieł. Wszyscy mieszkańcy, którzy ją mijali witali się przyjaznym „witaj z powrotem, Erza-san”. A ta odpowiadała im skinieniami głowy, lub subtelnymi uśmiechami. W końcu stanęła przed budynkiem gildii. Zostawiła kieł na zewnątrz, a sama weszła do środka.
         Kiedy tylko znalazła się w pomieszczeniu wesołe rozmowy umilkły, a kilkadziesiąt par oczu skierowało się w jej stronę.
                   – Wróciłam. – oznajmiła donośnie.
         Mira wyszła zza baru.
                   – Witaj z powrotem! – powitała ją z serdecznym uśmiechem.
         Odpowiedź Mirajane momentalnie rozwiała napięcie, które się utworzyło. Wszyscy powrócili do swoich zajęć i ożywionych wymian zdań. Erza usiadła przy barze, anulując swoją zbroję i zostając tylko w białej, przylegającej koszuli bez rękawów.
                   – Jak poszła misja? – spytała zaciekawiona Strauss, nalewając czerwonowłosej soku.
                   – Bez fajerwerków. – odparła Erza. – Był potwór, przyszłam, wytropiłam go, pokonałam, nie ma potwora. Chociaż znalezienie skubańca przysporzyło mi sporo problemów. – podsumowała, sącząc napój. – Powiedz lepiej, czy coś się zmieniło przez ten miesiąc.
                   – Och, raczej nie… – Mira zamyśliła się. – Ach! – Przypomniała sobie. – Dołączył do nas ktoś nowy!
         Erza spojrzała na nią, zaintrygowana.
                   – Hoo, któż to taki?
                   – Ma na imię Lucy. Dość niska, blond włosy. Przyszła tutaj kilka dni po twoim wyjeździe. Natsu i Happy ją przyprowadzili.
                   – A jeśli jesteśmy już przy tej dwójce… – Rozejrzała się po gildii. – … to jakoś nigdzie ich nie widzę.
                   – Pojechali na misję z Lucy. – odparła Mira. Nagle jej oczy zaświeciły się niepokojącym blaskiem. – A tak swoją drogą, oni strasznie do siebie pasują! Widziałaś kiedyś, żeby Natsu rumienił się przy jakiejś dziewczynie?
                   – Nie… – „poza Lissaną” chciała dopowiedzieć, ale w porę ugryzła się w język. Przy Mirze i Elfmanie był to temat tabu.
                   – Właśnie! A po tym, jak poznał Lucy bardzo często się czerwieni! Z resztą, nie tylko on. Coś z tego będzie, mówię ci! – Mirajane uwielbiała swatać ludzi, zwłaszcza, jeśli pasowali do siebie tak doskonale, jak w przypadku wspomnianej dwójki.
                   – W takim razie chętnie zobaczę to na własne oczy. – stwierdziła Erza. Wizja zakochanego Natsu jakoś nie potrafiła ukształtować się w jej głowie.
         Kim musi być ta dziewczyna, skoro potrafi rozkochać w sobie kogoś tak tępego, jak Natsu?, pomyślała z konsternacją.


~~***~~


         Dragoneel kichnął niespodziewanie. Ktoś musiał właśnie go obgadywać.
                   – Na zdrowie! – powiedziała wesoło Lucy.
         Odkąd wyszli z pociągu wręcz tryskała szczęściem. Tak na dobrą sprawę, nie wiedziała nawet dlaczego. Po prostu… rozpierała ją energia.
         Miasteczko było jakieś dziwnie ciche. Dostrzegli jedynie kilkoro przechodniów. Udali się prosto do zleceniodawcy. Był to burmistrz owej mieściny – niski, dość pulchny i bojący się własnego cienia. Widząc dwójkę magów wyraźnie odetchnął z ulgą. Opowiedział im o wszystkim co się tu dzieje i wskazał prawdopodobną kryjówkę przestępców.
         Zgodnie z przypuszczeniami Lucy, kiedy tylko Natsu wpadł do baru, w którym zazwyczaj urzędowali bandyci, rozpętało się prawdziwe piekło… dla kryminalistów, oczywiście. Na dobrą sprawę Heartphilia nawet nie musiała nic robić. Oparła się o ścianę obok drzwi, obserwując, jak jej przyjaciel rozwala wszystkich wyjętych spod prawa. Jednego po drugim pokonywał jednym ciosem.
         Czyli wrócimy już dzisiaj…, pomyślała Lucy. Ech, dwie podróże pociągiem jednego dnia… Natsu chyba mi tam zejdzie.
        

~~***~~

         Zgodnie z przypuszczeniami dziewczyny, uwinęli się z tym w oka mgnieniu. Odebrali nagrodę od zszokowanego ich szybkim powrotem burmistrza, po czym skierowali kroki ku stacji.
                   – Znowu musimy tym jechać… – Natsu już teraz wyglądał na przerażonego.
         Blondynka popatrzyła na niego współczująco.
                   – Wytrzymasz jakoś. – Próbowała podnieść go na duchu. – Jeśli chcesz, możesz znowu leżeć mi na kolanach. – zaproponowała cichutko, lecz Dragoneel, dzięki swojemu doskonałemu słuchowi, i tak to usłyszał.
         Oboje się zaczerwienili. Natsu odpowiedział jedynie skinieniem głowy. Happy, widząc tę dwójkę, zachichotał. Chciał rzucić jakąś kąśliwą uwagą, ale powstrzymał się. Nie chciał psuć atmosfery zawstydzenia, jaka właśnie zapanowała między jego przyjaciółmi. Wyglądało to przecież tak uroczo… (<3 dop.aut.)


~~***~~

         Trzyosobowa drużyna właśnie wróciła do gildii. Natsu, jak to miał w zwyczaju, otworzył drzwi z kopa.
                   – Wróciliśmy! – krzyknął, a cała sala zwróciła na niego wzrok, żeby zaraz potem wrócić do swoich zajęć.
                   – Jak misja, zapałko? – Gray znalazł się przy nich w samych gaciach.
                   – Doskonale, rozwaliłem ich w sekundę, gołodupcu! – odszczeknął się Natsu. Ich czoła się zderzyły i zaczęli się siłować.
                   – Jak żeś mnie nazwał, napaleńcu?!
                   – Gołodupcem, gołodupcu!
                   – Wystarczy! – Lucy, zdumiona tym, że ktoś im przerwał, zmierzyła wzrokiem czerwonowłosą kobietę.
         Złapała oboje delikwentów za włosy i zderzyła ich głowami tak, że padli znokautowani na ziemię.
                   – A wy jak zwykle się kłócicie! – Stanęła nad nimi, dając im solidny wykład, a oni — co już doszczętnie zszokowało Heartphilię — siedzieli posłusznie i wpatrywali się w czerwonowłosą z prawdziwym strachem.
                   – Och, Lucy! Już wróciliście? – Tuż za blondynką pojawiła się Mira. – Widzę, że poznałaś już Erzę. To najsilniejsza kobieta w Fairy Tail.
         Lucy wytrzeszczyła oczy. Teraz już rozumiała strach Dragoneela i Fullbustera.
         Natsu, nie będąc magiem rangi S dysponuje niesłychaną siłą, więc jak potężna musi być Erza?, pomyślała z przerażeniem.
                   – W każdym razie, Natsu, Gray. – Erza spojrzała na nich, tym razem bez gniewu. – Chcę was prosić o pomoc.


~~***~~

Sasuke: *zaspany wchodzi do pokoju* Co ty wyprawiasz przy komputerze w weekend o dziewiątej rano? O,o Ty w ogóle potrafisz wstawać tak wcześnie?

Oczywiście! Za kogo ty mnie masz? ><

Sasuke: Za wrednego, małego koczkodana?

… jesteś niedobry. Poza tym, wstałam tak wcześnie, żeby dodać rozdział ^^

Sasuke: A, no tak. Jak twoi rodzice dowiedzieli się o jedynce z matematyki, trochę się wkurzyli.

Ćśśś, nikt nie wie >,>

Sasuke: Eh…

W każdym razie, rozdział nieco krótszy od poprzedniego, ale trudno to zauważyć xd Zapraszam do komentowania!

Sasuke: I tak nikt tego nie skomentuje.

A chcesz w papę?! ><””””

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tak czy siak, rozdział ekstra.
      Diana: Może być
      Ale kulturalna jesteś dla mnie możesz taka być, czy dla innych też?
      Diana: No co, może ty piszesz lepiej rozdziały?
      Ja dopiero zaczynam, wczoraj założyłam bloga, a rozdział mam napisany.
      Diana: Wstawić go gdy będziesz mieć drugi czyli w następnym tygodniu, a urodziny bloga masz w Halloween.
      Fajnie, co nie?
      Diana: Nie -_-
      😔 Mogłabyś być miła...i szczera
      Diana: No dobra, masz fajnie. Tylko ciekawi mnie gdzie znajdziesz urodzinowo Halloweenowe grafiki.
      W necie jest wszystko.
      Diana: Zeszłyśmy z tematu. Rozdział super zapowiada się ciekawie.
      Na pewno będę czytać.
      Diana: Ja już żegnam.
      Hej, a ty gdzie.
      Diana: Idę zjeść śniadanie i przebrać się.
      Jaaaaaa, teeeeeeż!!! Dobra kończę bo mi kuchnie zniszczy. Pisz, będzie super.

      Usuń
    2. Cieszę się, że rozdział się podobał ^^
      Diana taka wredna, ale ja też coś wiem o cynicznym, aroganckim koledze, który wcina ci się w komcie ._.
      Sasuke: Kto jest cyniczny i arogancki?
      Jak to kto? Jasne, że ty! ><
      Sasuke: Pfff, nie bardziej od ciebie.
      No tak. Od kogoś musiałeś się uczyć B|
      Sasuke: Ta. Ale na pewno nie od takiego małego koczkodana, jak ty.
      Coś się tak uwziął na tego koczkodana? ;-;
      Sasuke: Bo idealnie do ciebie pasuje.
      Mam to potraktować jako komplement, czy obelgę? .-.
      Sasuke: A czy ja chociaż raz w życiu powiedziałem ci jakiś komplement?
      Eeeee ._.
      Sasuke: No właśnie.
      W każdym razie, serdecznie dziękuję za komentarz! Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej! ^^
      Sasuke: Uciekaj póki możesz, dziewczyno!
      Zamknij japę, kretynie!! ><''''

      Usuń
    3. Coś mi się widzi że Diana i Sasuke do siebie pasują 😝😜:-P
      Diana: Czy ty zamierzasz mnie zeswatać?!
      Nieee, nuooo,coooo,Tyyyy.
      Diana: Wiktoriaaaa.
      Nie używaj mojego prawdziwego imienia.
      Diana: A co denerwuje cię to?
      Moje imię jest ściśle tajne. Nin Nin.
      Diana: -_- *facetami*
      A poza tym nie mogę tego zrobić Sakurze.
      Diana: A kto to?
      WTF kobieto czeka nas maraton anime.
      Diana: Tylko spróbuj, wystarczy że muszę oglądać fairy tail.
      Sakura zabiła cię gdybyś zbliżyła się do jej chłopaka.
      Diana: Podejmuje wyzwanie. Bogini nikt nie pokona. Sasuke dasz się zaprosić do kina?* słodki głosik*
      OMG pierwszy raz widzę cię w takim stanie, nie wiedziałam że potrafisz flirtować.
      Diana: Zamknie się.
      Tak samo straszne charaktery spotkają się w kinie tylko jeśli on się zgodzi, jeśli odmówi ona prawdopodobnie go zabije. Co z tego wyniknie? Dowiecie się następnym razem. I tym akcentem kończymy.

      Usuń
    4. Stąpasz po cienkim lodzie, Diana .-. Sakura ci oczy wydrapie, jak się dowie, żeś do jej chłopaka zarywała!
      Sasuuukeee!! *wydziera się na pół domu* Diana chce z tobą wyjść do kina!!
      Sasuke: Powiedz, żeby się wypchała!!
      Ej, mógłbyś być milszy ><'''''
      Sasuke: Pffff
      Poza tym, poznasz zaraz gniew Diany. Podobno ma cię zabić, jak się nie zgodzisz.
      Sasuke: Czy ty wiesz z kim rozmawiasz?
      Z Sasuke Uchihą - największym dupkiem i idiotą tego świata, który w swojej mandze i anime jest kompletnie nielogicznym głównym bohaterem .-.
      Sasuke: Czy ty mnie obrażasz?
      Skądże, przecież wiesz, że cię kocham <3
      Sasuke: O,o Czy ty znowu czytałaś jakiś fanfick ze mną i Sakurą w roli głównej?
      Może >_>
      Sasuke: Za co...
      No nie moja wina, że kocham, jak ludzie o was piszą! ><
      Sasuke: Jesteś niewyżytą nastolatką.
      ;____;

      Usuń
    5. Dianuś, Sasuke się nie zgodził
      Diana: W sumie to i dobrze. Jestem zbyt piękna, wspaniała i wszechmogąca żeby się spotykać z debilem o niskim poziomie intelektualnym którego pokonała by moja polna zwierzyny jednym atakiem.
      Ahaaa, albo czujesz się urażona albo kogoś masz.
      Diana: Po prostu twierdzę że Sasuke jest dla mnie za słaby. Ktoś taki jak ON nie mógłby się spotykać z rzymską boginią.
      * przegląda papiery* Diana mam złe wiadomości. Wylatuje.
      Diana: Co słucham?!
      Wylatujesz jesteś dla mnie nikim i ktoś z góry cię wzywa.
      Diana: Góry?
      Tak twoje miejsce zajmuje Akira.
      Akira: Nooo hej. Jestem Akira, w opowiadaniu Akemi, wodna smoczka zabujczyni. Moją excedką jest Harumi, jej BFF Seyla czyli exceedka Lucy. Wszystkie informacje zgodne z wyobrażenia Akemi. Ach prawie zapomniałam. Dianaaa, Suirō no hōkō *Bogini pod wpływem roku wodnego smoka wylatuje*
      Już cię lubię.
      Akira: Ja ciebie też bo zrobiłaś mnie na piękną opaloną szatynkę, w niebieskim bikini, z przewiązanym przezroczystym materiałem na biodrach w odcieniach błękitu i z opaską na włosach. Jestem niczym egzotyczna piękność.
      Zadufana w sobie piękność.
      Akira: Zobaczymy pamiętaj że jak mnie wnerwia coś to pokazuje pazurki.
      Jesteś jak Sakura
      Akira: Tylko o większych kształtach, milsza, ładniejsza, i silniejsza.
      I nie masz dużego czoła.
      Akira: Ale jak każdy mam wady.
      To jasne.
      Akira: Nooo chyba że Sasuke to jest ideał i u niego nie widzę żadnych wad. Jest słodki i tajemniczy taki przystojny bad boy.
      Uuuuu

      Usuń
    6. Sasuke: Czuję się zdegustowany, czytając takie opisy samego siebie ._.
      No, ja też ._.
      Sasuke: Kobiety...
      Widzisz, Uchiha? Nawet jakbyś miał na czole napisane markerem: "TO NALEŻY DO SAKURY", i tak dziewczyny by za tobą latały .-.
      Sasuke: Jakie to upierdliwe...
      O borze szumiący! O,O
      Sasuke: Co?
      Zamieniasz się w Shikamaru?!
      Sasuke: Co? Nie! Chociaż z tej całej bandy idiotów (czytaj: Naruto, Kiba, Chouji, Sai i Lee) tylko z nim wytrzymam w jednym pokoju, bez chcęci mordu po pierwszych pięciu minutach.
      Bo Shikamaru jest inteligentny, jak cholera ^^
      Sasuke: Eheee. Ale mnie i tak nie przebija.
      Słuchaj, to, że jesteś głównym bohaterem w mandze, nie znaczy, że jesteś od niego lepszy! >< Poza tym, każdy cię nienawidzi, bo jesteś idiotą, który dał się pochłonąć przez mrok! W jednym odcinki prawie żeś Sakurę zaciulał!
      Sasuke: Nie moja wina! To Kishimoto wszystko wymyśla!
      Dlatego właśnie wolę "Fairy Tail"... Tam przynajmniej wszyscy bohaterowie mają nałożony plot armor i nakama power zawsze ich ratuje <3
      Sasuke: Tsaa. Ale robi się nudno, gdy wiadomo, że nikt nie umrze.
      Mnie tam to pasi ^^
      Sasuke: A no tak. Ty nie lubisz rozlewu krwi, ani śmierci, prawda?
      Nooo.
      Sasuke: Miętka jesteś ._.
      I co?! Masz coś do mnie?! ><
      Sasuke: Uspokój się, krasnalu -,-"
      Nie lubię cię...
      Sasuke: Tak, tak.

      Usuń
  2. Zrobiłaś mi tym rozdziałem dzień, tak serio mówię ;-;
    Po prostu kocham tą dwójkę *0* Natsu zamknąc usta koteckowi? Duhuhuhu wyczuwam coś khm. ten no może wpatrywał się na nią bo nie wiem ._.
    K:Beznadzieja.
    Chociaż raz byś się zamknął i nie otwierał!
    K: A co ja, słoik?
    Na to wygląda. Powracając do rozdziału.
    Przyszłam ponarzekać i poumierać z zachwytu jednocześnie!
    HeartPhilia i DragOneel. Oh maj gash, serio tak się pisze? Bo wiesz, we wszystkich wersjach i chyba na Wiki Fairy Tail jest napisane Heartfilia i Dragneel ;__; #totalne zakręcenie.
    K: I kto tu zachowuje się jak słoik?
    Panu już dziękujemy, do zobaczenia jutro jak będziesz mnie błagał o pieniądze na jedzenie!
    Hmpf. Rozdział B O S K I *u* Ja nawet nie wiem jak opisać swój zachwyt.
    Dobiłaś mnie dostatecznie i to w dobrym tego słowa znaczeniu!
    Czekam na nexta i pozdrawiam przesyłając wene! <3
    -Hinata Kageyama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tyle miłych słów! Aż mi się po serduszku ciepełko rozlewa <3
      Hahahahaha xD Słoik ♥♥♥
      Tak, powinno pisać się Heartfilia i Dragneel, ale ja mam bardzo pokrętny tok rozumowania i piszę po swojemu (nie zrozumiesz mojego mózgu... sama go nie rozumiem ;-;). Po prostu uroiło mi się w głowie, że ich nazwiska lepiej w ten sposób wyglądają i łatwiej (w przypadku Natsu) je wymówić.
      Sasuke: Nie pytaj o to więcej. Nie warto.
      Ooo, Sasukee, czy ty nie miałeś dzisiaj na groby pojechać z Sakurą?
      Sasuke: Już wróciłem -,-
      Serio? O,o Nawet nie zauważyłam, że z domu wyszłeś!
      Sasuke: Bo czytasz te swoje opowiadania i cały świat przestaje istnieć.
      Coś w tym jest ^-^
      Sasuke: Uhm.
      Zbaczając, dziękuję za komcia, moja droga! A kolejny rozdział już za tydzień!

      Pozdrowionka!
      Shori

      Usuń
  3. Wreszcie się doczekałam ^^ Rozdział jest przepiękny <3 Życzę ci dużo weny i pomysłów ^^ Nie wiem co dalej napisać, więc~
    I: Napisz, że lubisz placki :D
    A ten nadal to samo xd Co ty masz z tymi plackami?
    I: ... Placki są po prostu dobre...
    Zamknij się xd Mniejsza... Mam nadzieję, że pojawi się kiedyś tam Zervis :*)
    Z: Masz coś do mnie?
    Nic xd Zeref-chan *-* *wyobraża sobie przytulającego Mavis Zerefa*
    Z: Jesteś straszna...
    Wiem ♥
    Pisz jak najszybciej rozdzialik, bo sie niecierpliwe <3
    Pozdrowionka
    Gat-chan, Itachi i Zeref

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Każdy lubi placki!! :DD
      Sasuke: Ja nie lubię.
      Bo ty to jakiś inny jesteś ._.
      Sasuke: To się nazywa być wyjątkowym.
      Prędzej "wypaczonym", niż "wyjątkowym" .-.
      Sasuke: Odszczekaj to -,-"
      Hau! ^^
      Sasuke: Idiotka ._.
      Ej, jak ty się do mnie odzywasz?! ><
      Sasuke: Tak jak na to zasługujesz.
      Jesteś niemiły ;____;
      Sasuke: Hn.

      Usuń
  4. Tak jak ci mówiłam na początku. Ja nie lubię zbytnio takich... schematycznych fanficów. Przyjemnie się czytało i dobrze piszesz, ale ja lubię... element zaskoczenia, coś oryginalnego. Mam nadzieje, ze może jeszcze w kolejnych rozdziałach mnie zaskoczysz :)
    Weny, czasu i sprawnego kompa
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... wiem, że schematyczność i w ogóle, ale właściwie taki miał być ten blog. Nie będzie tu raczej rozlewów krwi, bólów i rozpaczy, bo: po pierwsze, to kompletnie zaprzecza idei kanonu; po drugie, ja sama nie lubię takich motywów.
      Niestety, nie sprostam twoim oczekiwaniom... ale mimo wszystko mam nadzieję, że mnie przez to nie opuścisz ^^
      Dziękuję serdecznie za komentarz!

      Pozdrowionka!
      Shori

      Usuń

synestezja. Panda Graphics