Podróż do Onibas,
Kageyama i tajemniczy flet
Najsilniejsza
drużyna w Fairy Tail jechała właśnie pociągiem. Erza postanowiła znokautować
Natsu, żeby ten stracił przytomność i nie męczyła go choroba lokomocyjna. Lucy
chciała jakoś zaprotestować, lecz widząc groźny błysk w oczach Erzy odpuściła
sobie.
–
Więc… – zaczął Gray. – wiesz już co to mogli być za magowie?
–
Tak – Kiwnęła głową szkarłatnowłosa. – Wypytałam wczoraj wieczorem odpowiednich
ludzi i wszyscy zgodnie stwierdzili, że należą oni do mrocznej gildii –
Eisenwald.
–
Eisenwald? Nigdy nie słyszałam. – stwierdziła Lucy.
Spekulowali
przez jakiś czas czym może być tajemnicze Lullaby, a Heartphilia próbowała
sobie przypomnieć gdzie wcześniej widziała już tą nazwę. Czuła, że jest już
blisko odgadnięcia zagadki, miała ją na końcu języka, a mimo to nie mogła jej z
siebie wydusić.
–
A dlaczego jedziemy akurat do Onibas? – spytał Fullbuster.
–
Bo to właśnie tam usłyszałam rozmowę członków Eisenwald. Jeden z nich
twierdził, że przyniesie Lullaby za trzy dni… cokolwiek miało to znaczyć. –
odparła Erza. – Biorąc pod uwagę to, że te umowne trzy dni już minęły, muszą
już być w posiadaniu Lullaby. Och, zapomniałabym… – Odgarnęła przeszkadzający
kosmyk włosów za ucho. – Wygląda na to, że przewodzi im Eligor. Jeden z
najlepszych magów w Eisenwald, zwany shinigami*
odkąd wykonuje zabójstwa na zlecenie.
Na
myśl o tym, że miałaby mierzyć się z zabójcą, blondynkę oblały zimne poty. Happy
oczywiście musiał to zauważyć.
Zasłonił buzię łapkami i zaczął chichotać.
–
Lucy, boisz się? – zapytał, niby niewinnie.
–
H-hę? Jasne, że nie! O czym ty w ogóle mówisz, Happy? – Śmiała się nerwowo.
Absolutnie nie umie kłamać, pomyśleli w
tym samym czasie wszyscy obecni w przedziale.
Na
następnej stacji kupili sobie coś do jedzenia. Heartphilia wcinała ciepłego
jeszcze naleśnika, Fullubaster żuł powoli kanapkę, a Scarlet delektowała się
ciastem truskawkowym.
–
Właśnie, Erza, nadal nie wiem jakiej magii używasz. – zagadnęła Lucy.
–
Magia Erzy jest piękna! – zarzekał się niebieski kocur. – Na końcu zawsze jest
dużo krwi!
I to jest piękne?, pomyślała przerażona
blondynka.
–
Tak myślisz, Happy? – zdziwiła się czerwonowłosa. – Według mnie magia Graya
jest ładniejsza.
Spojrzenia
wszystkich spoczęły na wyżej wymienionym.
–
Serio? – Położył prawą pięść na otwartej lewej dłoni, a z pomiędzy palców
zaczęła wyłaniać się mroźna mgiełka. Po chwili pokazał gapiom maleńki, wykonany
z lodu znak Fairy Tail. – Magia lodu. – wytłumaczył zdumionej, ale
zafascynowanej Heartphilii.
–
Ach, rozumiem! To dlatego tak się nie lubicie z Natsu? Bo on jest magiem ognia,
a ty lodu? – rzuciła Lucy.
–
Naprawdę? – spytała Erza, patrząc na Graya.
–
Nie wiem. Jakoś mnie to nie obchodzi. – odrzekł od niechcenia, wpatrując się w
krajobraz za oknem.
Chwilę
później dziewczyny pogrążyły się w pogawędce o doborze ciuchów do specjalnych
okazji, Fullbuster przysypiał, a Happy — jak to on — wcinał rybkę. Nikt nie
zwracał uwagi na nadal nieprzytomnego Natsu.
~~***~~
Grupka
magów Fairy Tail szła po peronie, omawiając plan działania. Lucy jednak zaczęło
męczyć niemiłe wrażenie, że o czymś zapomniała i nie było to związane z
Lullaby. Główkowała nad tym od dobrej minuty, kiedy nagle odezwał się Happy:
–
Hej, a gdzie jest Natsu?
Wszyscy
stanęli, jak wryci. Dopiero teraz doszło do nich, iż wyszli z pociągu bez
Dragoneela.
–
O cholera… – wymsknęło się Grayowi.
Cała
czwórka popędziła w stronę pociągu, z którego wysiedli dosłownie kilka minut
wcześniej. Maszyna jednak już opuszczała stację i dalsze gonienie jej nie miało
sensu.
–
Jak mogłam o nim zapomnieć?! – wyrzucała sobie Erza.
–
Trzeba było go nie nokautować… – mruknął Fullbuster. – I co teraz? Ten idiota
nie wylezie z pociągu o własnych siłach.
Gdy
nie usłyszał odpowiedzi zwrócił oczy ku szkarłatnowłosej, która — o zgrozo —
mierzyła roziskrzonym wzrokiem rządek zaparkowanych pojazdów magicznych.
~~***~~
Natsu
ledwo co odzyskał przytomność, a już zrobiło mu się niedobrze. Wiedział, że nadal
jest w pociągu, bo tego gwałtownego kołysania nie dało się pomylić z niczym
innym. Po dłuższym czasie zauważył, że nie słyszy rozmowy swoich towarzyszy.
Uchylił lekko powiekę prawego oka, lecz nikogo nie dostrzegł. Pociągnął nosem.
Wiedział, że byli tu niedawno, bo ich zapach jeszcze nie wywietrzał.
No nie… zapomnieli o mnie?!, pomyślał z
oburzeniem.
Spróbował
wykrzesać z siebie jakiekolwiek siły, aby wstać z miejsca. Niestety, ciało
odmówiło mu posłuszeństwa. Nagle usłyszał, jak ktoś wchodzi do przedziału.
Zerknął dyskretnie na intruza. Był to młody mężczyzna, z czarnymi włosami,
związanymi na czubku głowy w kucyk i ciemnymi oczami. Ubrany był w białą
kurtkę, czarny podkoszulek i dżinsowe spodnie.
Zmierzył
Smoczego Zabójcę nieprzychylnym spojrzeniem, zaraz zwracając wzrok ku
czerwonemu znakowi gildii na jego prawym ramieniu.
–
Ohoho, czyżby jakaś mała wróżka tu zbłądziła? – spytał szyderczo.
Natsu
zacisnął zęby, po czym utkwił rozzłoszczone oczy w twarzy bruneta.
–
Coś za jeden? – warknął nieprzyjemnie różowowłosy.
–
Cóż, nazywają mnie Kageyama, ale ty nie musisz tego wiedzieć. I tak za długo
nie pożyjesz. – prychnął z wyższością. – Jestem jednym z najlepszych magów
mrocznej gildii Eisenwald.
–
Eisenwald? Nigdy nie słyszałem. – stwierdził Natsu, po czym z trudem (choć
idealnie to ukrył) wstał z ławki. – Ale skoro tak skaczesz najwyraźniej chcesz
dostać w mordę.
Dragoneel
zacisnął dłoń w pięść, na której zaraz pojawił się płomień. Ten jednak zgasł,
kiedy tylko pociągiem nieco mocniej zatrzęsło. Różowowłosy zachwiał się mocno i
musiał podeprzeć się o oparcie ławki, żeby nie wyłożyć się jak długi na ziemi.
Nagła fala mdłości niemal przyćmiła jego zmysły.
–
Och, nie wiedziałem, że magowie z Fairy Tail są tak słabi, że ledwo stoją na
nogach. – zakpił Kageyama, po czym sprzedał Smoczemu Zabójcy potężnego kopniaka
prosto w brzuch.
Cios
był tak silny, że Natsu wpadł na drzwi do przedziału, a te wypadły z donośnym
hukiem z zawiasów.
Cholerny pociąg, pomyślał wściekły
Dragoneel, dopóki się nie zatrzyma nie
będę mógł mu skopać tej aroganckiej dupy!
Jak
na zawołanie maszyna zaczęła zwalniać. Różowowłosy wyszczerzył kły w
niebezpiecznym uśmiechu. Z głośników dobiegł skonsternowany, kobiecy głos
tłumaczący, z jakiego powodu pociąg nie jedzie, ale on już tego nie słuchał.
Momentalnie podniósł się z ziemi i jednym susem znalazł przy przeciwniku.
– Karyū no Tekken! – Jego ognista pięść ugodziła Kageyamę w
sam środek twarzy tak, że wpadł na okno, które miał za plecami. Na szklanej
tafli pojawiła się pajęczyna pęknięć. W tym samym momencie z jego kieszeni
wypadł jakiś mały, podłużny przedmiot. Wyglądał jak wyjątkowo szpetny flet, z
trójoczną czaszką po jednej stronie.
Rzecz ta budziła w Dragoneelu niewyjaśnione poczucie lęku
i zagrożenia, jakby instynkt ostrzegał go przed obcowaniem z nią. Brunet szybko
się pozbierał, złapał flet, po czym… dosłownie wsiąknął w podłogę, zamieniając
się w cień.
Natsu podrapał się w tył głowy, dumając nad tym, co tu
właściwie miało miejsce. Nagle poczuł szarpnięcie — to pociąg ruszał powoli z
miejsca. Nazbyt znajome mdłości powróciły.
– …tsuuuuu! – Usłyszał wołanie. Zamrugał, po
czym wytężył swój, i tak już niesamowicie czuły, zmysł słuchu. – Natsuuu! – Tym
razem był pewien. Ktoś go wołał, a głos ten poznałby chyba wszędzie.
Dostrzegł ruch za pękniętą szybą, jaką pozostawił po
sobie członek Eisenwald. Przyjrzał się uważniej i dostrzegł… Erzę, Graya, Lucy
i Happiego, pędzącego obok pociągu w magicznym czterokołowcu. Czerwonowłosa
prowadziła, Gray siedział obok niej na miejscu pasażera, a Lucy, z niebieskim
kotkiem na głowie, wychylała się przez okno z tyłu.
– Wyskakuj, idioto! – wydarł się Fullbuster.
Natsu zamachnął się i zbił szybę doszczętnie. Sprężył
mięśnie, po czym wyskoczył z pociągu z gracją słonia w składzie porcelany. Wpadł
przez otwarte okno pojazdu, prosto na Heartphilię, a potem upadli oboje na
tylne siedzenie. Dragoneel musiał podeprzeć się na łokciach, żeby nie
przygnieść dziewczyny. Już szykował się na ostrą reprymendę od rozeźlonej
blondynki, lecz to, co zrobiła kompletnie go zaskoczyło. Lucy owinęła ramiona
wokół szyi przyjaciela, po czym przytuliła go do siebie. Jego serce potroiło
liczbę uderzeń na minutę.
– Ale z ciebie idiota, Natsu. – mruknęła,
tuż przy jego uchu. W brzmieniu jej głosu dało się dosłyszeć nutkę troski.
Różowowłosy zaśmiał się tylko w odpowiedzi. Uśmiech
zszedł jednak z jego twarzy, kiedy tylko czterokołowiec skręcił ostro w lewo. W
nagłej fali niemocy (i mdłości) oparł czoło o obojczyk przyjaciółki, zaciskając
przy tym powieki i z całej siły powstrzymując potrzebę opróżnienia swojego
żołądka. O dziwo, nie przyszło mu to z takim trudem jak zwykle.
Lucy mimowolnie pogłaskała chłopaka po włosach. Nie
potrafiła się przed tym powstrzymać, zwłaszcza kiedy jego czupryna była tuż
przed jej nosem. Tak zaabsorbowała ją bliskość Natsu, że zupełnie zapomniała o
istnieniu innych ludzi. Erza, zerkając do tyłu, uśmiechała się, jakby dostała
roczny zapas ciasta truskawkowego, Grayowi niemal oczy wychodziły z orbit, a
Happy chichotał niekontrolowanie.
~~***~~
Gdy już wysiedli z pojazdu, Natsu opisał im spotkanie z
Kageyamą, a kiedy zdradził, iż był on członkiem Eisenwald, rozzłoszczona
Scarlet zdzieliła Smoczego Zabójcę po łbie.
– Idioto, to przecież tej gildii szukamy! –
wysyczała przez zaciśnięte zęby.
– Naprawdę? – zdziwił się.
– Przecież opowiadałam o tym w pociągu!
– Ale przecież go wcześniej znokautowałaś… –
westchnął zrezygnowany Gray.
– Poza tym, to wy o mnie zapomnieliście, a
teraz macie pretensje! – oskarżył ich Dragoneel, strzelając tym samym focha.
Nikt nie śmiał zaprzeczyć. W końcu nie od dziś wiadomo było,
że Natsu w pociągach nie kontaktował za dobrze. Do tego Erza go jeszcze
znokautowała… Nagle Lucy wpadła na pomysł, jak go udobruchać, choć nie miała
pewności, czy wypali. Przysunęła się do przyjaciela, po czym przytuliła
policzek do jego lewego ramienia i wbiła weń intensywne spojrzenie swoich
brązowych oczu. Czuła, że wszyscy na nią patrzą, ale jakoś się tym nie
przejmowała.
– Wybaczysz nam, Natsu? – spytała cichutkim,
skruszonym głosikiem.
Smoczy Zabójca wpatrywał się w blondynkę, jak w obrazek,
nie mogąc wykrztusić ani słowa. Jego serce zerwało się do galopu, a na twarz
wpłynął głęboki rumieniec. Mimowolnie przypomniało mu się to przyjemne uczucie,
kiedy Heartphilia głaskała go po włosach. I, nieco tą myślą przestraszony,
stwierdził, że nie miał nic przeciwko temu, aby robiła to częściej.
Cholera… ja naprawdę tak pomyślałem?!, załamał się w
duchu.
Nie potrafił skupić się na niczym innym, prócz bliskości
Lucy. Musiał odsunąć się od niej w trybie natychmiastowym, jej ciepło i słodki
zapach mieszały mu w głowie.
– N-no dobra… – wydukał w końcu, robiąc krok
w tył i zwiększając odległość między sobą i blondynką.
Erza obserwowała tę scenę z wielkim uśmiechem. Trudno jej
było uwierzyć, że Lucy w zaledwie miesiąc do tego stopnia owinęła sobie Natsu wokół
palca. Zwłaszcza, że słynął on z niezłomnego uporu, godnego osła. A tu proszę —
kilka słów, jedno spojrzenie i Dragoneel miękł jak ciastko polane wodą. Zapewne
gdyby nie interwencja Heartphilii, obrażałby się jeszcze dobrą godzinę.
– W każdym razie – odezwała się Scarlet,
przerywając tę uroczą scenkę – Natsu, przypomnij sobie coś jeszcze. Więcej
szczegółów.
Smoczy Zabójca zamyślił się, wytężając pamięć. Coś mu
świtało. Zagłębił się jeszcze bardziej w swoje wspomnienia i wtedy…
– Tak! Przypomniałem coś sobie! – oświadczył
z dumą. – Ten gościu upuścił jakiś dziwny przedmiot. Wyglądał jak flet z
czaszką na końcu.
– Flet z czaszką… – powtórzyła Lucy, niczym
echo. Wszyscy zwrócili na nią pytające spojrzenia. – Lullaby… kołysanka… flet z
czaszką… czarna magia… magia śmierci… – wyrzucała z siebie. – No tak! Teraz już
pamiętam! – Towarzysze wpatrywali się w nią, coraz bardziej zdezorientowani. –
Ten flet to okropnie niebezpieczna rzecz! Podobno jeśli ktoś na nim zagra, wszyscy, którzy usłyszą jego melodię… umrą. – zakończyła grobowym
tonem. – Czytałam kiedyś o nim, ale nie myślałam, że naprawdę istnieje… –
dodała ciszej.
– Ale co oni chcą z nim zrobić? – spytał
zaniepokojony Gray.
– Chwila… czy Onibas nie ma rozgłośni radiowej…?
– zapytała Erza z coraz większym przerażeniem malującym się w ciemnych oczach.
– Jeśli nadadzą melodię Lullaby… wszyscy w mieście… – urwała.
Cała czwórka, jak na komendę rzuciła się w stronę
magicznego czterokołowca. Musieli wracać do miasta. Natychmiast.
~~***~~
Tak wiem, mało akcji. Tak
wiem, mało NaLu (choć mnie się wydaje, że trochę za dużo ;-;). Tak wiem,
krótko. Ja to wszystko wiem.
Sasuke: To dlaczego czegoś z tym nie zrobisz?
A co ja mogę? ;_; W końcu
tak miało wyjść…
Sasuke: To ja nie wiem w czym widzisz problem…
Ech… nie zrozumiesz…
Sasuke: Oho, tekst typowej kobiety. Zbliża ci się okres?
Co?! NIE!! >< Skąd
ci to przyszło do głowy?!
Sasuke: Jakoś zbyt dziewczęco się zachowujesz.
Osz ty… ty… ty… *nagle
jej oczka się szklą* SASUKE NO BAKA!! *wybiega z pomieszczenia*
Sasuke: Dafuq? O,o Co to miało być? Chyba serio jej się ten okres zbliża… W
każdym razie, Shori prosiłaby o komentarze, ale że ja to ja, to powiem tak: nie
komentujcie tego.
Ja wszystko słyszę!! *dobiega gdzieś z innego pokoju* Zadźgam cię plastikową łyżką, ty
cholerny emosie!!
Sasuke: Zaczyna się…
*jakiś czas później, kiedy Shori już powyżywała się na Sasku*
Kochani! Jak zapewne zauważyliście (lub nie) po lewej stronie na pasku pod procentami i datą rozdziału pojawiły się procenty świątecznego one-shota! Tak, szykuję łanszocika na święta i choć zapewne skończę pisać go dzisiaj, to opublikuję dopiero 23.12, dzień przed Wigilią ^^ Nie będzie to jakiś nadzwyczajny one-shot, tylko coś słodkiego, lekkiego i przyjemnego (czyli jak wszystko na tym blogu xD). Pozdrowionka, misiaki i do następnego rozdziału! ;3
*jakiś czas później, kiedy Shori już powyżywała się na Sasku*
Kochani! Jak zapewne zauważyliście (lub nie) po lewej stronie na pasku pod procentami i datą rozdziału pojawiły się procenty świątecznego one-shota! Tak, szykuję łanszocika na święta i choć zapewne skończę pisać go dzisiaj, to opublikuję dopiero 23.12, dzień przed Wigilią ^^ Nie będzie to jakiś nadzwyczajny one-shot, tylko coś słodkiego, lekkiego i przyjemnego (czyli jak wszystko na tym blogu xD). Pozdrowionka, misiaki i do następnego rozdziału! ;3
Hmpfashfifhsjap *uuu*
OdpowiedzUsuńZaśnij po 4 obudź się dwie godziny po opublikowaniu rozdziału na który tyle czekałaś, bezcenne [*] *kaplica*.
Te słodkie momenty z NaLu, o rany Shori serce wyskakuje z orbit jak się to czyta! Takie to słodziachne ♥
Szczerze? Myślałam, że Lucy hm... jakby to ująć. Po prostu nie spodziewałam się z jej strony takich zalotów wobec Natsiastego.
Erza obwinia Natsu mimo, że miał prawo nie wiedzieć -standard.
Gray i jego magia kya *u* (tryb GrayLove).
Opłacało się tyle czekać! Jeszcze zaszczycisz nas OneShocikiem na Święta *krew z nosa*
Kageyama: Coś ty z nią zrobiła, przez dobry tydzień się nie pozbiera. *trtzyma ją za nogę aby nie wypadła z okna*
Szat apaj Kagi! Shori zasłodziła nas tu NaLu! Właśnie! chcę budyń głąbie!
K:Se zrób.
Ty mi zrobisz. *oczy spaniela*
K: Hmpf. *wychodzi do kuchni*
Wiedziałam! ><
Teraz to, aż zaczęłam współczeć Emosowi xD Shori najpierw płaczesz, a potem znęcasz xD W Kobietach siła!
Z podpaski go, Shori! BI
Pozdrawiam i czekam na nexta! <333
Słodkie momenty NaLu to coś, dla czego żyję <3
UsuńCóż, Lucy nie brała tego na poważnie. Po prostu miała nagły przypływ pewności siebie xd
Ohohoho, łanszocikiem to ja sama się jaram xd
(Czy to normalne jarać się własnym one-shotem? ;-;
Sasuke: Nie, to w żadnym stopniu nie jest normalne.
Wiedziałam...)
PODPASKA - NAJLEPSZA BROŃ KOBIETY <3333333333333
Sasuke: Fuj.
Yhyhyhyhyhyhy *-------*
No rzesz kutwa no!
OdpowiedzUsuńItachi: O co ci znów chodzi?
Shi: Po pierwsze... Przez ciebie opuścili mnie Yato, Rin i Sting... Po drugie jesteś tu ty i nie dajesz mi komów pisać... Po trzecie i ostatnie znowu nie jestem pierwsza ;-; To zue!
Itachi: To ty się jeszcze nie nauczyłaś że świat nie jest sprawiedliwy...
Shi: No w sumie... Nie on jest sprawiedliwy, tylko ty chujowo się wyrobiłeś w tej sprawiedliwości...
Itachi: Zabili mnie za niewinność wariatko...
Shi: I to smutne... Ale i tak to nie sprawiedliwe! Wiem! Masz zjebane życie, ale dlaczego dymasz moje ;-;
Itachi: Nie dymam ci życia O.O
Shi: Ja wiem lepiej -,-
Itachi: =.= Suka *szepcze*
Shi: *puszcza uwagę Itasia mimo uszu* Świetny rozdział i mini podchody NaLu *q*
Itachi: Zaślinisz telefon!
Shi: Dlaczego nie możesz być jak Natsu!?
Itachi: Nie mam różowych włosów!
Shi: To się farbnij! Jako uczennica pierwszej klasy technikum fryzjerskiego farbnę cię na różowo i zrobię trwałą =3=
Itachi: Help ;-;
Shi: No choć Itaś ^^ *łapie uciekającego Uchihę i przywiązuje do krzesła fryzjerskiego*
Pozdrowionka i do zobaczenia Shori-chan! Ja uciekam i farbuję Itasia ;*
Itachi: HELP! ;-;
ITAŚ W RÓŻOWYCH WŁOSACH <33333333333
UsuńSasuke: Ale bym go cisnął xD
Ja też ♥
Dziękuję serdecznie za komentarz ;D
Shori
Hahahaha. :D Sceny NaLu takie słodkie. :D
OdpowiedzUsuńI biedny Natsu, nie dość, że ma chorobę lokomocyjną, to jeszcze Erza ma czelność mieć do niego o coś pretensje. :D Co za okropna kobieta. xD
Bardzo miło się czytało, czekam na kolejny rozdział. ♥
To jest bardzo zabawna zależność! Sceny NaLu w całym rozdziale wychodzą mi najlepiej xDDDD
UsuńErza to Erza. Tylko tak to skomentuję xd
Dziękuję bardzo za komentarz <3
Pozdrowionka!
Shori
Parę minut trafiłam na twojego bloga. Nie no super napisane XD. Mam nadzieje że rozdziały będą często :3. Pewnie trochę minie czasu aż pojawi się jerza.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie! :D
UsuńSasuke: Boże, kolejna...
Nie odstraszaj mi czytelników, ciole! ><'''' *wywala Saska za drzwi*
Łel, bardzo mi miło gościć cię na moim blogu ^-^
Rozdziały dodawane są co tydzień w sobotę, więc według mnie często xd
Cóż, przed arciem z Rajską Wieżą jest jeszcze Phantom Lord, który zajmie od 5 do 10 rozdziałów. Do tego muszę jeszcze skończyć Lullaby i będą takie jakby "fillery" xd Niestety, trochę poczekasz, ale warto! Daję słowo! :D
Pozdrowionka i dziękuję za komentarz! ♥
Shori
Momencik NaLu cudo ♡●♡ . Piszę się Dragneel A nie "Dragoneel" . Ale nie martw się ja raz napisałam Dragnieel ;)
OdpowiedzUsuń