15 lutego 2016

XI



Ratunek, obietnica i Gajeel Czarnej Stali


            Smoczy Zabójca przysunął się jeszcze troszkę bliżej i… pocałował ją. Sam był tym zszokowany, ale dziewczyna nie odepchnęła go, przeciwnie — przyciągnęła jeszcze bliżej. Zaskoczony, lecz niewyobrażalnie wręcz szczęśliwy, pogrążył się w wykonywanej czynności, zapominając na tę krótką chwilę o wszystkim, co złe. Właśnie, bo chwila ta była bardzo krótka. Można by powiedzieć, że dla niego o wiele za krótka.
            Po zaledwie kilku sekundach, Lucy odlepiła swoje usta od jego, wywołując tym niezadowolony pomruk. Chciał na powrót zatracić się w namiętności, ale blondynka szybko sprowadziła go na ziemię.
                        – Natsu, nie możemy teraz. Trwa przecież wojna. – powiedziała zdecydowanym tonem, choć ona również bardzo chętnie poobściskiwałaby się z Dragoneleem o wiele, wieeele dłużej.
            Natsu zamrugał, po czym szybko pokręcił głową, jakby odganiał niepotrzebne myśli. Heartphilia miała rację, powinni jak najszybciej dołączyć do reszty. Oczywiście chłopak planował ukryć Lucy w bezpiecznym miejscu, ale wolał na razie jej o tym nie mówić. Uparłaby się, że też chce pomóc i wykorzystałaby fakt, że Natsu ma do niej słabość.
                        – Masz rację… – westchnął. – Wracajmy do reszty.
            Podał jej dłoń, którą natychmiast chwyciła, po czym oboje ruszyli biegiem w drogę powrotną do Magnolii.


~~***~~


            Miecz Erzy skrzyżował się z włócznią jednego z magów Phantom Lord, wydając zgrzytliwy, nieprzyjemny dźwięk. Jak na razie wolała nie podmieniać zbroi i zachować jak najwięcej magicznej mocy. Przeciwników było wielu, więcej niż Wróżek. Mimo to, Fairy Tail było silniejsze. Scarlet pacyfikowała przeciwników jednego po drugim, każdego, który się jej napatoczył. Wiedziała, że walka z Czwartym Elementem i Gajeelem Czarnej Stali, czyli magami rangi S w Phantom Lord, będzie cholernie ciężka. Okropnie żałowała, że nie było tu Natsu. Niewielu ludzi doceniało jego siłę, lecz ona jak najbardziej. Poza tym, sama jego obecność w walce podnosiła na duchu.
            Zwinnie uniknęła cięcia, sama powalając przeciwnika na deski jednym, sprawnym ruchem. Zaraz jednak kolejny atak nadszedł z lewej. Przed nim także się uchyliła i oddała dwa razy mocniej. Przewaga liczebna dawała się we znaki, postanowiła więc sobie pomóc.
                        Kansō! – Jej ciało zaczęło świecić złotym blaskiem, oślepiając stojących najbliżej wrogów. – Tenrin no Yoroi! – Wyekwipowana już w stalową zbroję z podwójnymi skrzydłami, wydała wirującym wokół mieczom rozkaz. – Circle Sword! – Ostrza rzuciły się do ataku, eliminując większość magów w promieniu kilku metrów.
            Sama dobyła dwóch mieczy i ruszyła na kolejnego przeciwnika.
            A bitwa trwała dalej…


~~***~~


            Będąc już w Magnolii, Natsu i Lucy, mimo zmęczenia, pognali od razu do zniszczonego budynku gildii. Zbiegli po schodach do piwnicy, gdzie zastali tylko Mirę z grobową wręcz miną. Jednakże kiedy tylko zobaczyła Dragoneela i depczącą mu po piętach Lucy, jej twarz rozświetlił promienny uśmiech.
                        – Lucy! – Prawie udusiła blondynkę zadziwiająco silnym uściskiem.
                        – J-już dobrze, Mira-san… D-dusisz mnie! – wysapała z ledwością Heartphilia.
            Mirajane szybko uwolniła dziewczynę, ale grymas radości nadal nie schodził z jej twarzy. Zwróciła wzrok na Natsu, a iskierki w oczach Strauss nieco przygasły. Zmierzyła chłopaka mrożącym spojrzeniem.
                        – Natsu, jak zwykle nie słuchasz tego, co się do ciebie mówi. – zaczęła poważnym, chłodnym tonem, a różowowłosy zlękł się nie na żarty. – Miałeś zostać w gildii i grzecznie czekać, aż opracujemy plan odbicia Lucy, ale oczywiście musiałeś zrobić wszystko po swojemu!
            Lucy mimowolnie się uśmiechnęła. Mogła spodziewać się czegoś takiego po Natsu. Rzucił wszystko, sprzeciwił się Mistrzowi i pognał w nieznane, byleby ją uratować. Jej serce zabiło nieco mocniej. W takich momentach była szczęśliwa, że zakochała się właśnie w nim.
                        – Mira-san, a gdzie są wszyscy? – spytała Heartphilia, przerywając tym samym wywód białowłosej. Dopiero teraz zauważyła nieobecność praktycznie całej gildii.
            Mira od razu posmutniała.
                        – Poszli do siedziby Phantom Lord. – Odpowiedzi udzielił jej Natsu, a w jego oczach natychmiast zapłonęły ogniki gniewu. Blondynka rozszerzyła oczy ze zdumienia i wzbierającego strachu. – Lucy – Aż podskoczyła, gdy ukochany wymówił jej imię bez choćby cienia czułości, która zazwyczaj od niego biła. – ja muszę biec im pomóc, a ty musisz zostać z Mirą.
            Zamrugała, a gdy sens słów do niej dotarł, zaostrzyła wyraz twarzy.
                        – Ja też-
                        – Nie. Nigdzie nie idziesz. – Ton głosu miał tak stanowczy, że dziewczynę przeszły niemiłe dreszcze. – Musisz tu zostać. Czwarty Element i Mistrz Jose będą polowali właśnie na ciebie, a w wirze walki mogę nie być w stanie cię ochronić. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało… – Przy ostatnim zdaniu jego głos niespodziewanie się załamał.
            Ponownie pokręcił głową, po czym — zupełnie nie przejmując się obecnością Miry — oparł swoje czoło o jej, stykając ich nosy.
                        – Zrób to dla mnie i się nie wykłócaj, proszę… – szepnął, porażając dziewczynę mocą swoich nietypowych oczu.
            Mówił takim tonem i patrzył takim wzrokiem… Lucy nie potrafiła się mu sprzeciwić.
                        – Dobrze, nie będę… – Nagle uniosła ręce i położyła je na policzkach Smoczego Zabójcy. – Ale obiecaj, że do mnie wrócisz.
            Oczy Heartphilii, przepełnione miłością i niepokojem pomogły jedynie w złożeniu oczywistej obietnicy. Prędzej zmiecie całe Phantom Lord z powierzchni ziemi, niż pozwoli na swoją śmierć, raniąc tym samym ukochaną.
                        – Obiecuję…


~~***~~



            Czerwonowłosa magini nie radziła sobie już z takim napływem przeciwników. Nie dało się zaprzeczyć, że Tytania była kurewsko silna, ale przewaga liczebna robiła swoje. Coraz większe grupy wrogich magów ją atakowały. Z niezadowoleniem stwierdziła, że już trzy razy w ciągu kilkunastu minut podmieniła zbroję. Magiczna moc ubywała, jej robiło się coraz słabiej, choć nadal miała trochę energii w zanadrzu.
                        Kansō! – Zdecydowała się na ponowną podmianę. W końcu musiała dać z siebie wszystko. – Kureha no Yoroi! – Rozłożyła czarne skrzydła, wzbijając się ponad przeciwników.
            Z szybkością błyskawicy natarła na wrogów, powalając kilkunastu naraz. Widząc ten imponujący wyczyn, kilku cwaniaczków z Phantom Lord nieco się wycofało. Erza właśnie wylądowała na ziemi, dumnie wyprostowana, dzierżąc srebrny miecz w prawej dłoni. W zbroi Czarnych Skrzydeł i z powiewającymi ledwo dostrzegalnie, szkarłatnymi włosami, wyglądała jak niepokonana wojowniczka-demon na placu boju. I jeszcze to mrożące krew w żyłach spojrzenie.
            Tymczasem Gray również męczył się coraz bardziej. Co chwila atakował innym rodzajem magii lodu, lecz przeciwników przybywało. Właśnie zamroził pięciu z nich, kiedy nieoczekiwany atak nadszedł zza jego pleców. Wiedział, że nie zdąży się uchylić i czekał już tylko na ból, spowodowany nowopowstałą raną, lecz o dziwo nic takiego się nie stało.
                        Karyū no Hōkō! – Szkarłatny strumień ognia zmiótł maga, dodatkowo zostawiając na jego ciele bolesne oparzenia.
            Zdezorientowany Fullbuster zwrócił oczy w stronę swojego wybawcy, chociaż wiedział już, kto nim był. W wir walki niespodziewanie wkręcił się nowy zawodnik. Ogniste wstęgi tańczyły wokół niego, poddane jego woli. Sadził twarde kroki, a ubranie i różowe włosy unosiły się unoszone przez niewidzialny powiew, utworzony przez płomienie. Na pole walki przybył smok.
            A bitwa trwała dalej…



~~***~~



                        – Nie martw się, Lucy. Wszystko będzie dobrze.
            Odkąd Natsu odszedł, blondynka pogrążyła się w czymś, co można by nazwać stanem przeddepresyjnym. Ledwo wstrzymywała cisnące się do oczu łzy, nieustannie obejmowała się ramionami, jakby była przekonana, że jeśli poluzuje uścisk jej ciało rozleci się na kawałki. Wraz z przerażonym sercem. Nawet nie zdawała sobie sprawy, ile pewności siebie i opanowania czerpała z obecności ukochanego. Teraz, gdy go nie było, wszystkie lęki, jakie rozpędzał swoim uśmiechem, dotykiem, czy chociażby pulsującą, gorącą magiczną aurą, wróciły do dziewczyny i zaatakowały jej umysł ze zdwojoną siłą. Mira bezskutecznie chciała pocieszyć towarzyszkę, lecz próby na nic się nie zdawały.
                        – Boję się, Mira-san… – wyszeptała Heartphilia.
            Mirajane nie potrzebowała rozwijania tej wypowiedzi. Doskonale wiedziała, jakie lęki dręczyły serce Lucy, bo ona też odczuwała to samo. Podeszła do przyjaciółki, po czym przytuliła ją do siebie. Skoro słowa nie pomagały, to może bliskość by coś zdziałała. I zdziałała. Dziewczyna przylgnęła do starszej koleżanki, mimo to nie rozpłakała się. Zdecydowała, że musi być silna. Dla siebie. Dla niego.



~~***~~



            Shori walczyła ramię w ramię z Hinatą. Były świetnie ze sobą zgrane, choć ich typy magii teoretycznie nie miały ze sobą nic wspólnego. Kiedy białowłosa przysypywała wroga śnieżną zaspą, wilczyca przyspieszała swoje ciało, wyjmowała swoje dwa ostrza i w góra dwie sekundy go powalała. Jakby tego było mało, Himemiya, dzięki wyczulonemu słuchowi i wzrokowi, potrafiła instynktownie wyczuwać skąd nadejdzie kolejny atak. Dlatego też, kiedy gruby, żelazny pręt wystrzelił w stronę nic nieświadomego Dragoneela, wydarła się na całe gardło:
                        – NATSU! ZA TOBĄ!
            Dzięki Bogu, Natsu usłyszał. Zrobił zwinny unik, po czym przystąpił do lokalizacji przeciwnika. Trochę mu to zajęło, lecz ostatecznie namierzył swój cel. Stał do góry nogami na suficie, dzięki umieszczonych w butach kolcom, które wbił w drewnianą belkę. Obserwował Ognistego Smoczego Zabójcę z groźnym uśmiechem, wyszczerzając swoje śnieżnobiałe kły.
            Wystarczyło jedno pociągnięcie nosem, żeby Natsu dowiedział się z kim ma do czynienia. Oto pojawił się Gajeel Czarnej Stali, Żelazny Smoczy Zabójca i mag rangi S w Phantom Lord.
                        – Gihi!
            A bitwa chyliła się ku końcowi…


~~***~~



KONNICHI WAAAA! ^^

Sasuke: Czy ty naprawdę musisz-

Tak, muszę! ><
A więc moi drodzy! Tak strasznie was przepraszam za brak rozdziału w zeszłym tygodniu ;_; Ostatni tydzień przed feriami dał mi wycisk, więc nie miałam zbytnio czasu na pisanie >< Ale spokojnie, teraz są już ferie i obiecuję wam, że w ramach rekompensaty kolejny rozdział dodam za tydzień ^^

Sasuke: Wielka mi rekompensata.

Cicho! ;_; Już i tak mam poczucie winy!

Sasuke: Wiem o tym.

;________________;
Nie rozmawiam z tobą! ><

Sasuke: Może to nawet lepiej…

A idź pan w ch…

8 komentarzy:

  1. Konnichi wa!!
    Jirou: Morda i ty dziecko""
    Really? Ty też?! Wracając do rozdzialiku wyszedł ci superaśny^^ Fajnie się go czytało, nie ważne, że wyszły ci tylko 4 strony XD
    Jirou: 4 strony nudnego opowiadania...
    Wypad mi z pokoju, za to co zrobiłeś w Walentynki nie masz prawa pokazywać mi się na oczy ZBOCZŃCU!! ;__;
    Jirou: A-ale ja...nic nie zrobiłem
    Nieee...walcee...
    Czekam z utęsknieniem na XII rozdzialik, idę się teraz modlić
    *klęka przed krzyżem i mówi*
    Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to rozpierdolę tego wampa. Amen.^^
    Jirou: >.>

    OdpowiedzUsuń
  2. Na rajtuzy Sasoriego!
    Zrobiłaś jadkę w tym opku, że aż się nie spodziewałam XD
    Pozmieniałaś więc +
    NaLu (jak dam - to mnie zabiją) więc +
    Całkiem sporawo Erzy! (to samo co powyżej) +

    Ale ci powiem, że rozdzialik bardzo lekki i przyjemny ^-^ Chcę ciąg dalszy!

    Itachi: Wracaj do odrabiania lekcji!

    Przestań mnie wychowywać ,_,

    A więc szybko. Powodzonka, Wena już leci z kilkoma gołębiami więc się nie martw!

    Pozdrawiam,
    Trup Hinata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hinaaa!
      1) No ja nie wiem, czy tak dużo pozmieniałam ,-,
      2) Wiem, że ostatnimi czasy masz wąty do NaLu
      3) A do Erzy masz wąty od zawsze xD
      Itaś, ty walona niańko! >< Dziewczyna ma piętnaście lat, umie sobie poradzić! ><"""
      Sasuke: Shori! *krzyk z sąsiedniego pokoju* Posprzątaj pokój!
      Nie! ><
      Sasuke: *wchodzi do pokoju i rzuca jej mordercze spojrzenie* Migiem.
      H-hai ;_______;

      Usuń
  3. Kayo: Jest! Jest rozdział!
    Dziewczyno, ja czekałam na niego tydzień temu chyba do pierwszej i ... rozdziału nie było. Ale warto było przeczekać te siedem dni.
    Było NALU!!! I Wszystkorozwalająca Erza!! Za takie rzeczy cię UWIELBIAM. Tylko nie ogarniam tego fragmentu "A bitwa trwała dalej…".
    Laxus: Ty w ogóle mało rozumna jesteś.
    Kayo: *wzdycha* A miałam nadzieję, że choć przez chwilę dasz mi spokój...
    Laxus: To nie masz na co liczyć. Muszę zadbać, żebyś z siebie idiotki nie zrobiła. Inaczej także moja reputacja by ucierpiała.
    Kayo: Twoja reputacja JUŻ CIERPI, więc się łaskawie PRZYMKNIJ ><

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opóźnienia, opóźnienia wszędzie!
      Witaj, moja droga Kayo ^^
      Fragment "A bitwa trwała dalej..." miał dodać sytuacji napięcia i w ogóle, ale coś mi chyba nie pykło xDDD
      Dziękuję za komentarz!
      Shori

      Usuń
    2. Kayo: Weszłam i zobaczyłam NOWY SZABLON!! Taki piękny! I takie fantastyczne kolorki! Chyba się rozpłynę z zachwytu! Sama robiłaś?
      Laxus: Ci nawet za sto lat taki by nie wyszedł...
      Kayo: Przecież wiem >< Nie musisz mi tego wytykać.
      Laxus: *z bezczelnym uśmiechem na twarzy* To taka wewnętrzna, nieodparta potrzeba. Tak samo jak przypominania, że masz cztery sprawdziany.
      Kayo: *z ironią* Troskliwy jesteś. Ale ten szablon jest TAAAAAAAAAKI fajny. Odlot <3 <3 *zauroczenie*
      Laxus: Bo nie chcę, żeby to na mnie się wydzielano za to, że masz beznadziejne oceny.

      Usuń
    3. Zarąbisty ten szablon, co nie? <333
      Oczywiście, że nie zrobiłam go sama, jestem kompletnym beztalenciem, jeśli chodzi o takie rzeczy xD
      Ten przecudny szablon zawdzięczam synestezji z Panda Graphics! Przyjęła i wykonała moje zamówienie, za co jestem jej dozgonnie wdzięczna <3

      Usuń

synestezja. Panda Graphics