Ratunek, obietnica i
Gajeel Czarnej Stali
Smoczy Zabójca przysunął się jeszcze
troszkę bliżej i… pocałował ją. Sam był tym zszokowany, ale dziewczyna nie
odepchnęła go, przeciwnie — przyciągnęła jeszcze bliżej. Zaskoczony, lecz
niewyobrażalnie wręcz szczęśliwy, pogrążył się w wykonywanej czynności,
zapominając na tę krótką chwilę o wszystkim, co złe. Właśnie, bo chwila ta była
bardzo krótka. Można by powiedzieć, że dla niego o wiele za krótka.
Po zaledwie kilku sekundach, Lucy
odlepiła swoje usta od jego, wywołując tym niezadowolony pomruk. Chciał na
powrót zatracić się w namiętności, ale blondynka szybko sprowadziła go na
ziemię.
– Natsu, nie możemy
teraz. Trwa przecież wojna. – powiedziała zdecydowanym tonem, choć ona również
bardzo chętnie poobściskiwałaby się z Dragoneleem o wiele, wieeele dłużej.
Natsu zamrugał, po czym szybko
pokręcił głową, jakby odganiał niepotrzebne myśli. Heartphilia miała rację,
powinni jak najszybciej dołączyć do reszty. Oczywiście chłopak planował ukryć
Lucy w bezpiecznym miejscu, ale wolał na razie jej o tym nie mówić. Uparłaby
się, że też chce pomóc i wykorzystałaby fakt, że Natsu ma do niej słabość.
– Masz rację… –
westchnął. – Wracajmy do reszty.
Podał jej dłoń, którą natychmiast
chwyciła, po czym oboje ruszyli biegiem w drogę powrotną do Magnolii.
~~***~~
Miecz Erzy skrzyżował się z włócznią
jednego z magów Phantom Lord, wydając zgrzytliwy, nieprzyjemny dźwięk. Jak na
razie wolała nie podmieniać zbroi i zachować jak najwięcej magicznej mocy.
Przeciwników było wielu, więcej niż Wróżek. Mimo to, Fairy Tail było
silniejsze. Scarlet pacyfikowała przeciwników jednego po drugim, każdego, który
się jej napatoczył. Wiedziała, że walka z Czwartym Elementem i Gajeelem Czarnej
Stali, czyli magami rangi S w Phantom Lord, będzie cholernie ciężka. Okropnie
żałowała, że nie było tu Natsu. Niewielu ludzi doceniało jego siłę, lecz ona
jak najbardziej. Poza tym, sama jego obecność w walce podnosiła na duchu.
Zwinnie uniknęła cięcia, sama
powalając przeciwnika na deski jednym, sprawnym ruchem. Zaraz jednak kolejny
atak nadszedł z lewej. Przed nim także się uchyliła i oddała dwa razy mocniej.
Przewaga liczebna dawała się we znaki, postanowiła więc sobie pomóc.
– Kansō! – Jej ciało
zaczęło świecić złotym blaskiem, oślepiając stojących najbliżej wrogów. – Tenrin no Yoroi! – Wyekwipowana
już w stalową zbroję z podwójnymi skrzydłami, wydała wirującym wokół mieczom
rozkaz. – Circle Sword! –
Ostrza rzuciły się do ataku, eliminując większość magów w promieniu kilku
metrów.
Sama
dobyła dwóch mieczy i ruszyła na kolejnego przeciwnika.
A
bitwa trwała dalej…
~~***~~
Będąc już w Magnolii, Natsu i Lucy,
mimo zmęczenia, pognali od razu do zniszczonego budynku gildii. Zbiegli po
schodach do piwnicy, gdzie zastali tylko Mirę z grobową wręcz miną. Jednakże
kiedy tylko zobaczyła Dragoneela i depczącą mu po piętach Lucy, jej twarz
rozświetlił promienny uśmiech.
– Lucy! – Prawie udusiła
blondynkę zadziwiająco silnym uściskiem.
– J-już dobrze,
Mira-san… D-dusisz mnie! – wysapała z ledwością Heartphilia.
Mirajane szybko uwolniła dziewczynę,
ale grymas radości nadal nie schodził z jej twarzy. Zwróciła wzrok na Natsu, a
iskierki w oczach Strauss nieco przygasły. Zmierzyła chłopaka mrożącym
spojrzeniem.
– Natsu, jak zwykle nie
słuchasz tego, co się do ciebie mówi. – zaczęła poważnym, chłodnym tonem, a
różowowłosy zlękł się nie na żarty. – Miałeś zostać w gildii i grzecznie
czekać, aż opracujemy plan odbicia Lucy, ale oczywiście musiałeś zrobić
wszystko po swojemu!
Lucy mimowolnie się uśmiechnęła.
Mogła spodziewać się czegoś takiego po Natsu. Rzucił wszystko, sprzeciwił się
Mistrzowi i pognał w nieznane, byleby ją uratować. Jej serce zabiło nieco mocniej.
W takich momentach była szczęśliwa, że zakochała się właśnie w nim.
– Mira-san, a gdzie są
wszyscy? – spytała Heartphilia, przerywając tym samym wywód białowłosej.
Dopiero teraz zauważyła nieobecność praktycznie całej gildii.
Mira od razu posmutniała.
– Poszli do siedziby
Phantom Lord. – Odpowiedzi udzielił jej Natsu, a w jego oczach natychmiast
zapłonęły ogniki gniewu. Blondynka rozszerzyła oczy ze zdumienia i
wzbierającego strachu. – Lucy – Aż podskoczyła, gdy ukochany wymówił jej imię
bez choćby cienia czułości, która zazwyczaj od niego biła. – ja muszę biec im
pomóc, a ty musisz zostać z Mirą.
Zamrugała, a gdy sens słów do niej
dotarł, zaostrzyła wyraz twarzy.
– Ja też-
– Nie. Nigdzie nie
idziesz. – Ton głosu miał tak stanowczy, że dziewczynę przeszły niemiłe
dreszcze. – Musisz tu zostać. Czwarty Element i Mistrz Jose będą polowali
właśnie na ciebie, a w wirze walki mogę nie być w stanie cię ochronić. Nie
wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało… – Przy ostatnim zdaniu jego głos
niespodziewanie się załamał.
Ponownie pokręcił głową, po czym —
zupełnie nie przejmując się obecnością Miry — oparł swoje czoło o jej, stykając
ich nosy.
– Zrób to dla mnie i się
nie wykłócaj, proszę… – szepnął, porażając dziewczynę mocą swoich nietypowych
oczu.
Mówił takim tonem i patrzył takim
wzrokiem… Lucy nie potrafiła się mu sprzeciwić.
– Dobrze, nie będę… –
Nagle uniosła ręce i położyła je na policzkach Smoczego Zabójcy. – Ale obiecaj,
że do mnie wrócisz.
Oczy Heartphilii, przepełnione
miłością i niepokojem pomogły jedynie w złożeniu oczywistej obietnicy. Prędzej
zmiecie całe Phantom Lord z powierzchni ziemi, niż pozwoli na swoją śmierć,
raniąc tym samym ukochaną.
– Obiecuję…
~~***~~
Czerwonowłosa magini nie radziła
sobie już z takim napływem przeciwników. Nie dało się zaprzeczyć, że Tytania
była kurewsko silna, ale przewaga liczebna robiła swoje. Coraz większe grupy
wrogich magów ją atakowały. Z niezadowoleniem stwierdziła, że już trzy razy w
ciągu kilkunastu minut podmieniła zbroję. Magiczna moc ubywała, jej robiło się
coraz słabiej, choć nadal miała trochę energii w zanadrzu.
– Kansō! –
Zdecydowała się na ponowną podmianę. W końcu musiała dać z siebie wszystko. – Kureha no Yoroi! – Rozłożyła
czarne skrzydła, wzbijając się ponad przeciwników.
Z
szybkością błyskawicy natarła na wrogów, powalając kilkunastu naraz. Widząc ten
imponujący wyczyn, kilku cwaniaczków z Phantom Lord nieco się wycofało. Erza
właśnie wylądowała na ziemi, dumnie wyprostowana, dzierżąc srebrny miecz w
prawej dłoni. W zbroi Czarnych Skrzydeł i z powiewającymi ledwo dostrzegalnie,
szkarłatnymi włosami, wyglądała jak niepokonana wojowniczka-demon na placu
boju. I jeszcze to mrożące krew w żyłach spojrzenie.
Tymczasem
Gray również męczył się coraz bardziej. Co chwila atakował innym rodzajem magii
lodu, lecz przeciwników przybywało. Właśnie zamroził pięciu z nich, kiedy
nieoczekiwany atak nadszedł zza jego pleców. Wiedział, że nie zdąży się uchylić
i czekał już tylko na ból, spowodowany nowopowstałą raną, lecz o dziwo nic
takiego się nie stało.
– Karyū no Hōkō! – Szkarłatny strumień ognia zmiótł maga,
dodatkowo zostawiając na jego ciele bolesne oparzenia.
Zdezorientowany
Fullbuster zwrócił oczy w stronę swojego wybawcy, chociaż wiedział już, kto nim
był. W wir walki niespodziewanie wkręcił się nowy zawodnik. Ogniste wstęgi
tańczyły wokół niego, poddane jego woli. Sadził twarde kroki, a ubranie i
różowe włosy unosiły się unoszone przez niewidzialny powiew, utworzony przez
płomienie. Na pole walki przybył smok.
A
bitwa trwała dalej…
~~***~~
– Nie martw się, Lucy. Wszystko
będzie dobrze.
Odkąd
Natsu odszedł, blondynka pogrążyła się w czymś, co można by nazwać stanem
przeddepresyjnym. Ledwo wstrzymywała cisnące się do oczu łzy, nieustannie
obejmowała się ramionami, jakby była przekonana, że jeśli poluzuje uścisk jej
ciało rozleci się na kawałki. Wraz z przerażonym sercem. Nawet nie zdawała
sobie sprawy, ile pewności siebie i opanowania czerpała z obecności ukochanego.
Teraz, gdy go nie było, wszystkie lęki, jakie rozpędzał swoim uśmiechem,
dotykiem, czy chociażby pulsującą, gorącą magiczną aurą, wróciły do dziewczyny
i zaatakowały jej umysł ze zdwojoną siłą. Mira bezskutecznie chciała pocieszyć
towarzyszkę, lecz próby na nic się nie zdawały.
–
Boję się, Mira-san… – wyszeptała Heartphilia.
Mirajane
nie potrzebowała rozwijania tej wypowiedzi. Doskonale wiedziała, jakie lęki
dręczyły serce Lucy, bo ona też odczuwała to samo. Podeszła do przyjaciółki, po
czym przytuliła ją do siebie. Skoro słowa nie pomagały, to może bliskość by coś
zdziałała. I zdziałała. Dziewczyna przylgnęła do starszej koleżanki, mimo to
nie rozpłakała się. Zdecydowała, że musi być silna. Dla siebie. Dla niego.
~~***~~
Shori
walczyła ramię w ramię z Hinatą. Były świetnie ze sobą zgrane, choć ich typy
magii teoretycznie nie miały ze sobą nic wspólnego. Kiedy białowłosa
przysypywała wroga śnieżną zaspą, wilczyca przyspieszała swoje ciało, wyjmowała
swoje dwa ostrza i w góra dwie sekundy go powalała. Jakby tego było mało,
Himemiya, dzięki wyczulonemu słuchowi i wzrokowi, potrafiła instynktownie
wyczuwać skąd nadejdzie kolejny atak. Dlatego też, kiedy gruby, żelazny pręt wystrzelił
w stronę nic nieświadomego Dragoneela, wydarła się na całe gardło:
–
NATSU! ZA TOBĄ!
Dzięki
Bogu, Natsu usłyszał. Zrobił zwinny unik, po czym przystąpił do lokalizacji
przeciwnika. Trochę mu to zajęło, lecz ostatecznie namierzył swój cel. Stał do
góry nogami na suficie, dzięki umieszczonych w butach kolcom, które wbił w
drewnianą belkę. Obserwował Ognistego Smoczego Zabójcę z groźnym uśmiechem,
wyszczerzając swoje śnieżnobiałe kły.
Wystarczyło
jedno pociągnięcie nosem, żeby Natsu dowiedział się z kim ma do czynienia. Oto
pojawił się Gajeel Czarnej Stali, Żelazny Smoczy Zabójca i mag rangi S w
Phantom Lord.
–
Gihi!
A
bitwa chyliła się ku końcowi…
~~***~~
KONNICHI WAAAA! ^^
Sasuke: Czy ty naprawdę musisz-
Tak, muszę! ><
A więc moi drodzy! Tak strasznie was przepraszam za
brak rozdziału w zeszłym tygodniu ;_; Ostatni tydzień przed feriami dał mi
wycisk, więc nie miałam zbytnio czasu na pisanie >< Ale spokojnie, teraz
są już ferie i obiecuję wam, że w ramach rekompensaty kolejny rozdział dodam za
tydzień ^^
Sasuke: Wielka mi rekompensata.
Cicho! ;_; Już i tak mam poczucie winy!
Sasuke: Wiem o tym.
;________________;
Nie rozmawiam z tobą! ><
Sasuke: Może to nawet lepiej…
A idź pan w ch…
Konnichi wa!!
OdpowiedzUsuńJirou: Morda i ty dziecko""
Really? Ty też?! Wracając do rozdzialiku wyszedł ci superaśny^^ Fajnie się go czytało, nie ważne, że wyszły ci tylko 4 strony XD
Jirou: 4 strony nudnego opowiadania...
Wypad mi z pokoju, za to co zrobiłeś w Walentynki nie masz prawa pokazywać mi się na oczy ZBOCZŃCU!! ;__;
Jirou: A-ale ja...nic nie zrobiłem
Nieee...walcee...
Czekam z utęsknieniem na XII rozdzialik, idę się teraz modlić
*klęka przed krzyżem i mówi*
Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to rozpierdolę tego wampa. Amen.^^
Jirou: >.>
Bądź silna, Yuu </3
UsuńNa rajtuzy Sasoriego!
OdpowiedzUsuńZrobiłaś jadkę w tym opku, że aż się nie spodziewałam XD
Pozmieniałaś więc +
NaLu (jak dam - to mnie zabiją) więc +
Całkiem sporawo Erzy! (to samo co powyżej) +
Ale ci powiem, że rozdzialik bardzo lekki i przyjemny ^-^ Chcę ciąg dalszy!
Itachi: Wracaj do odrabiania lekcji!
Przestań mnie wychowywać ,_,
A więc szybko. Powodzonka, Wena już leci z kilkoma gołębiami więc się nie martw!
Pozdrawiam,
Trup Hinata.
Hinaaa!
Usuń1) No ja nie wiem, czy tak dużo pozmieniałam ,-,
2) Wiem, że ostatnimi czasy masz wąty do NaLu
3) A do Erzy masz wąty od zawsze xD
Itaś, ty walona niańko! >< Dziewczyna ma piętnaście lat, umie sobie poradzić! ><"""
Sasuke: Shori! *krzyk z sąsiedniego pokoju* Posprzątaj pokój!
Nie! ><
Sasuke: *wchodzi do pokoju i rzuca jej mordercze spojrzenie* Migiem.
H-hai ;_______;
Kayo: Jest! Jest rozdział!
OdpowiedzUsuńDziewczyno, ja czekałam na niego tydzień temu chyba do pierwszej i ... rozdziału nie było. Ale warto było przeczekać te siedem dni.
Było NALU!!! I Wszystkorozwalająca Erza!! Za takie rzeczy cię UWIELBIAM. Tylko nie ogarniam tego fragmentu "A bitwa trwała dalej…".
Laxus: Ty w ogóle mało rozumna jesteś.
Kayo: *wzdycha* A miałam nadzieję, że choć przez chwilę dasz mi spokój...
Laxus: To nie masz na co liczyć. Muszę zadbać, żebyś z siebie idiotki nie zrobiła. Inaczej także moja reputacja by ucierpiała.
Kayo: Twoja reputacja JUŻ CIERPI, więc się łaskawie PRZYMKNIJ ><
Opóźnienia, opóźnienia wszędzie!
UsuńWitaj, moja droga Kayo ^^
Fragment "A bitwa trwała dalej..." miał dodać sytuacji napięcia i w ogóle, ale coś mi chyba nie pykło xDDD
Dziękuję za komentarz!
Shori
Kayo: Weszłam i zobaczyłam NOWY SZABLON!! Taki piękny! I takie fantastyczne kolorki! Chyba się rozpłynę z zachwytu! Sama robiłaś?
UsuńLaxus: Ci nawet za sto lat taki by nie wyszedł...
Kayo: Przecież wiem >< Nie musisz mi tego wytykać.
Laxus: *z bezczelnym uśmiechem na twarzy* To taka wewnętrzna, nieodparta potrzeba. Tak samo jak przypominania, że masz cztery sprawdziany.
Kayo: *z ironią* Troskliwy jesteś. Ale ten szablon jest TAAAAAAAAAKI fajny. Odlot <3 <3 *zauroczenie*
Laxus: Bo nie chcę, żeby to na mnie się wydzielano za to, że masz beznadziejne oceny.
Zarąbisty ten szablon, co nie? <333
UsuńOczywiście, że nie zrobiłam go sama, jestem kompletnym beztalenciem, jeśli chodzi o takie rzeczy xD
Ten przecudny szablon zawdzięczam synestezji z Panda Graphics! Przyjęła i wykonała moje zamówienie, za co jestem jej dozgonnie wdzięczna <3